Piknik rodziny! Brzmi
cudownie, prawda? A piknik rodzinny, gdzie motywem przewodnim jest EURO? To
dopiero suuper rzecz! Oczywiście, dla wielkiego kibica... którym ja nie jestem.
Ale nie można narzekać... :P Z tej okazji nawet kupiłam czerwone spodenki. I oczywiście
pomalowałam twarz na barwy narodowe. Czad, prawda? Do tego widziałam samochód taki jaka miała drużyna Scooby -Doo! To dopiero czad!!!
Jednak po pikniku musiałam
pojechać do sklepu wraz z moja koleżanką, która też posiada prawo jady dość
krótko... Tak więc wybrałyśmy się na przejażdżkę. W sumie nie było w tym nic
dziwnego, tylko ruszyłam z trójki wprost pod pędzący samochód, myśląc że zdążę
(jak wiadomo w tej sytuacji samochód dość opornie rusza). Potem chciałam
zaparkować, na szczęście miałam wsparcie koleżanki która mówiła w którą stronę
mam kręcić kierowcą. Szkoda tylko, że ona myli kierunki... Potem niestety
trzeba było wrócić. I ... zmienić pas... Jak już jakiś miły pan taksówkarz mnie
wpuścił, (takiej uprzejmości nie spodziewałam się po osobie która pobiera opłaty
za podwiezienie, wybierając najdłuższą drogę do celu), i dojechałam do skrętu w
prawo zgasł mi samochód!!! Tak na środku drogi w gigantycznym korku... Uff...
Po wielkich trudach dojechałam do domu, nie chce wspominać już o wjeżdżaniu w
dziury, dzięki którym straciłam prawie pół zawieszenia.
Wysiadając z samochodu moja
koleżanka stwierdziła, że jeżdżę całkiem dobrze. Nie wiem czy to był
komplement. Czy raczej tak się cieszyła że dojechała w jednym kawałku?
Kapsel na dziś:
'Zróbmy coś głupiego'