czwartek, 29 grudnia 2011

jakis czas później...

Trochę czasu minęło od mojego ostatniego tu pobytu. A nie powiem nie mało się działo.
Po pierwsze wreszcie ukończyłam kurs prawa jazdy. Jakoś się udało... było co prawda parę sytuacji dyskusyjnych. Takich jak przejechanie na czerwonym świetle, nie zatrzymanie się na znaku STOP, lekkie otarcie kurtki staruszki, niosącej marchewkę na zupę. Nie, nie uważam, żeby to były duże wykroczenia. Aczkolwiek nie były z mojej strony przemyślane. 

            No ale ... jak już skończyło się jazdy to wypadałoby się zapisać na egzamin. Więc pełna entuzjazmu wstałam dzisiaj bladym świtem. A dokładniej na dworze było ciemno jak w czarnej ... tak dokładnie tam. Po śniadaniu, punkt 7:20 byłam w tzw. WORDzie, oczywiście to nie jest program do tworzenia tekstu, tylko Wiedza o Robotach Drogowych lub dla miłośników przyrody, lub Rysia z Klanu: Walka o Rysie Domowe, albo jakoś tak. Wracając do tematu, gdy stanęłam przed wielkim gmachem ośrodka, które notabene znajduje się drzwi w drzwi z zakładem karnym, okazało się że pomimo bladego świtu jestem 58 w kolejce. Taak.. I tak w miłym towarzystwie awanturujących się interesantów i jeszcze milej krzyczących urzędników, w temperaturze nie przekraczającej 27 stopni, spędziłam 3 godziny mego pięknego życia. I akurat kiedy była moja kolej był czas na kawę. Ale cóż, nawet krwiożerczym Paniom urzędniczką należy się coś od życia.Trzeba być wyrozumiałym... Ale dlaczego akurat przede mną zachciało im się kawy!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz